lut 03 2008

bez tytułu


Komentarze: 0
Kurcze.. Kaśka opowiedziała mi dzisiaj o dziewczynie swojego kolegi , która umiera a on jest przy niej. I doszłam do wniosku, że gdybym była w takiej sytuacji jak ta dziewczyna to najbardziej bm się bała , że umrę niespełniona. Tylko co jest dla mnie życiowym spełnieniem. Dla każdego jest czymś innym, dla jednych jest to kariera , dla innych życie rodzinne... Czy spełniona może być nastolatka? Dlaczego więc tak młodzi ludzie mogą umierać? Dlaczego Bóg w ogóle ich stwarza, skoro są przeznaczeni na ofiarę. Co takiego zdąża przeżyć? Nie wierzę, że powiedzmy 15 latka może umierać z myślą, że wypełniła swoją misję na ziemi i nadszedł jej czas. Nigdy nie jest odpowiedni czas na śmierć ,nigdy! I nikt mi nie wmówi, że tak chciał los, że trzeba się z tym pogodzić...Zawsze jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia , tyle spraw do załatwienia...Bo nawet to co uważam za priorytet, to co pozwoli mi zasłużyć na życie po życiu, czyli przeżycie prawdziwej, jedynej, szczerej, wiernej, czystej miłości, nie daje poczucia, że " teraz nadszedł czas aby odejść". Jestem pewna, że każdy kto zazna tego szczęścia, zechce więcej i więcej i nigdy nie będzie mu dość. I myśli, że po drugiej stronie będzie lepiej są nic nie warte gdy człowiek czuje jak doskonała, jak piękna jest ta ziemska miłość.. przestaje wierzyć , że może istnieć coś bardziej idealnego.. i teraz sama już nie wiem czy dać się omamić wyjątkowemu szaleństwu uczucia, któro przez Boga czy też przez Szatana było nam, ludziom dane, czy walczyć z nim i zachować poczucie niedoścignionej cudowności przyszłego życia..
loveable : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz