Komentarze: 1
Blog po prostu o moim życiu. Nie wybitnym, nie szczególnym, niezbyt ciekawym. Piszę bo lubię się zwierzać, bo chcę kiedyś zająć się pisaniem, a ćwiczenie czyni mistrza. Sami się przekonajcie jak wyglądają zwykłe i niezwykłe dni zamojskiej 17latki
Eh.. bo z mamą to tak jest. Nigdy nie wiem kiedy zacznie krzyczeć, kiedy płakać a kiedy wszystko jets ok. Dzisiaj zadzwoniła do mnie , żeby mi kazać iśc tutaj do kościoła. Kurcze dlaczego rodzice nie rozumieją, że w wieku 17 lat człowiek juz może decydować o swojej wierze i o tym jak i czy w ogóle chce się zaangazowac w sprawy wiary. Oczywiście moja święta mamusia obraziła się i zapowiedziała, że nie przyjedzie po mnie, Czyli kolejny dzień musze przesiedzieć na wsi, właśnie teraz, kiedy czuję , że mogłabym siedzieć cały dzień nad książkami i sie uczyć. W ogóle ostatnio mam dużo zapału. Aż sama sobie się dziwię :)) Myślę, że to dzięki odnowionym marzeniom o studiach we Wrocławiu. Co się w dużej mierze wiąże z Michałkiem, ale to swoja drogą.
Mówił, że w niedziele porozmawiamy :( a jak narazie nie mam od niego znaku życia.. zaczynam sie denerwować... ciekawe czy on tez za mna chociaż troszeczke tęskni.. bo , ze mysli to wiem.
Skasowało mi taką długasną notkę :((
Minęło troche ponad dwadziesciacztery godziny a ja juz tak strasznie tęsknie :( W telewizji leciały francuskie piosenki a ja leżałam na kanapie i łzy zbierały sie do wyjscia... Cały dzień myslę tylko o nim, nie mogę sie doczekać jak usłyszę jego głow w słuchawce .. na sama myśl o tym zbiera we mnie podniecenie. Tak chciałabym , żeby był tu obok.. żeby mnie przutulał i całował. Chciałabym , żeby to ze mna dzielił szczęście i choć wmawiam sobie , że równie bardzo będę sie cieszyć gdy to ona bedzie spełniać funkcję jego drugiej połowy.
Ale nie będę. Będę płakac i zyc nadzieją. Oto wlasnie ja , wiecznie znajduje nadzieje tam gdzie inni nigdy by jej nie zobaczyli, ale sama nie wiem czy to dobrze. Zyje w jakims nierealnym , swoim wlasnym swiecie. Dzisiaj sobie wymarzyłam naukę francuskiego. Tzn juz od dawna o tym myslałam, a fascynacja językiem była podsycana przez niespełnione ambicje mamuski, ale teraz juz jestem pewna, że to będzie jeden z moich pierwszych celów na studiach . Jeśli tylko znajdę srodki i czas, zapiszę się na leckje. Jejku.. ten język jest taki kuszący.. a piosenki spiewane w nim przez Francuzów..wodzą na pos=kuszenie.. słowa same bez melodi , układające się w jedną, tak płynną delikatną całość..poruszają moje zmysły, prawie do szaleństwa. Czuje sie rozkołysana po tym jak oplatają moj duszę,,Co tam Włosi, Hiszpanie... Francuzi są dopiero seksowni.. a no i ten jeden Polak, co nie tylko swoimi nieskropmnymi słowkami rozpala mi ciało, ale też wyjątkowym romantyzmem porusza umysł, duszę, psychike..ah