Komentarze: 1
Mam kryzys. Dzisiaj kolejny raz przy pomocy moich "kochanych" rodziców doszłam do wniosku, że cel i motywacja nie wystarczą. Bez wsparcia ( finansowego też), a w zamian z kopem w dupe gówno za przeproszeniem mogę. Nie rozumiem czemu się łudziłam do tej pory. Wydawało mi się, że tylko tak sobie gadają, żeby mnie zdenerwować, dla zasady, dla ostrzeżenia , żebym chodziła jak wskazówka. Ale to nie to. Oczywiście rozumiem, że mogą nie mieć pieniędzy. Rozumiem, że musiałabym sobie dorabiać i oszczędzać na wszelkie możliwe sposoby, ale jakoś dałabym radę gdyby chociaż chcieli mi pomóc. Od zawsze wiedzieli o wielkości moich ambicji,że nie usatysfakcjonuje mnie rola kury, pani ze sklepu mięsnego czy kioskarki. Nie po to poszłam do najlepszego liceum w zasranym Zamościu, żeby po maturze siąść na dupie, albo stać w kolejce do miejscowego pośredniaka. O nie, nie... skoro wtedy mnie wspierali, to byłam pewna , że będą konsekwentni, że rozumieją moją potrzebę osiągnięcia CZEGOś. Po cholerę teraz zarywam noce nad historią?? po co oszczędzam każdy grosz, żeby za własne śniadaniowe pieniądze kupić sobie książki. Po co narobili mi pieprzonych nadziei skoro nie chcą dać szansy... Jestem w kropce. I kompletnie nie mam pojęcia co mogę zrobić sama dla siebie. Na wakacjach poszukam jakiejkolwiek pracy. Odłożę pieniądze, ale to mało. Jeśli na prawdę nie dołożą mi do życia na studiach to zostanie mi tylko wyjazd po maturze za granicę... Dlaczego nie może być w moim życiu normalnie?? Dlaczego nie mogłam trafić do normalnej, ciepłej, kochającej, wyrozumiałej rodziny? Do rodziców, którzy nie myślą tylko o swoich potrzebach? Co jest ze mną nie tak ?? Musiałam być chyba wiedźmą w poprzednim wcieleniu...